Bas Languedoc – Cataluña – Andorra: preparativi

Domani (all’alba) ci dirigeremo verso due settimane di vacanze e relax. Come per ogni viaggio l’organizzazione è stata particolarmente laboriosa, l’unico punto fermo è stato: andiamo in campeggio! Sì, ma dove? In caso di dubbio per Marcello non c’è che una destinazione: Spagna (preferibilmente Andalucia, poi se si riesce a restare in Provincia di Granada, anzi meglio ancora a Granada Capital, in effetti c’è un hostal cerca de San Juan de Dios… scusate la digressione).
In fondo Małgorzata della Spagna ha visto solo Granada (chissà come mai…), Perciò si è deciso per una destinazione differente: Barcelona! Città stupenda, ma già visitata da Marcello. Per cui abbiamo introdotto due varianti: una prima tappa a metà strada (giusto per non viaggiare il giorno di Ferragosto ci fermeremo due notti in Francia da qualche parte nei dintorni di Montpellier, a seconda di dove troveremo posto) e una scappata ad Andorra La Vella, capitale del Principato di Andorra (magari tappa più sostanziosa – 3 o 4 notti – del viaggio di ritorno).
Vi chiederete come mai abbiamo scelto di visitare Andorra, semplice: perché non conosciamo nessuno che ci sia stato.
Affronteremo col fido Furetto anche questi 2.200 km circa, più varie escursioni e gite che faremo.
Per il momento non siamo ancora in grado di postare direttamente durante il viaggio, per cui ci siamo premuniti di un sano e vecchio blocco per gli appunti, su cui segneremo in modo più tradizionale gli avvenimenti principali da raccontarvi.
E ora ci dedichiamo agli ultimissimi preparativi, in particolare alla preparazione dei dischi di musica per il viaggio.

Jutro (obowiązkowo o świcie) zaczniemy nasze dwutygodniowe wakacje.  Przygotowania do nich trwają już od dłuższego czasu a jedyne czego byliśmy pewni to, że tym razem będziemy spać pod namiotem! Pytanie: ‘Ale gdzie?’, zadaliśmy sobie później a Marcello oczywiście odpowiedział ‘do Hiszpanii’ (w podtekście – najlepiej do Andaluzji, a jeszcze lepiej byłoby gdzieś w prowincji Granady, idealnym wyjściem byłaby sama Granada, gdzie jest taki przyjemny hostel de San Juan de Dios...).
Jako że ja w Hiszpanii miałam przyjemność zwiedzić jedynie Grandę, wybraliśmy Barcelonę! Marcello, co prawda już tam był, ale wcale nie trzeba było go długo namawiać... Do planu podróży dodaliśmy przystanek w połowie drogi do Barcelony (zatrzymamy się na dwie noce na jednym z campingów w okolicy Montpellier) i kilka dni w Andorra La Vella, stolicy księstwa Andorry.
Znacie kogoś, kot był w Andorze? My nie. Stąd pomysł, żeby właśnie tam pojechać.
W sumie Fretka musi nas przewieźć przez co najmniej 2.200 km – nie licząc wycieczek.
W trakcie podróży raczej nie uda nam się dodać nowych postów, ale uzbrojeni w tradycyjny zeszyt i ołówek, będziemy notować, to co warte opisania.
Już najwyższy czas zacząć ostatnie przygotowania (zaczyna się pogoń za skarpetkami i resztą ekwipunku), w tym nagrywanie płyt z muzyką, która będzie nam towarzyszyć w tej podróży.